czwartek, 30 czerwca 2011

mamochód i inne

jako że Tadziu mówi już wszystko to i wymyśla specjalnie definicje jak
mamochód czyli potocznie samochód, pojazd osobowy, koniecznie na czterech kołach, najpewniej w kolorze czerwownym :)
nazwa mamochód wywodzi się od mamy Sally czyli niebieskiego autka z bajki Cars którym zostało auto Mamy, w wyniku czego powstał mamochód :D:D

niedziela, 26 czerwca 2011

sobota, 18 czerwca 2011

hubi julek

hubi julek to moje ostatnio ulubione powiedzenie :D od niedawna mowie juz wszystko, nie bardzo wyraznie ale w wiekszosci rodzice mnie rozumieja ze pecina to sprezyna :)) dzis od rana jestem z tata na zawodach i wroce dopiero jutro, mam nadzieje ze cos wygram hehe :P

po wakacjach













wakacje wakacje i po wakacjach, ogolnie bylo fajnie, nauczylem sie playwac, dostalem super extra ponton z Zygzakiem no i lecialem samolotem co bardzo mi sie podobalo, sama wizyta na lotnisku byla juz fajna a lot dopiero, niestety pogoda na miejscu nas nie rozpieszczala, powitalo nas potworne zimno i okrutny wiatr, srodek nocy nie sprzyjal zakwaterowaniu ale jakos dalismy rade :)niestety plaza okazala sie totalnie brudna i wiekszosc z tygodnia byl zakaz plywania :( dlatego skorzystalismy z basenow i zjezdzalni wodnych w czym sie zakochalem :)zeby nie siedziec tylko w basenie pojezdzilismy tez po okolicy Tomkiem ciuchcia a i Stasia widzielismy :) w Sousse chciano mnie nawet kupic, w pzreciwienstwie do brata ja nie lubie jak mnie ktos dotyka, a ze ciagle ktos mnie calowal bylem niezbyt w humorze. podczas pobytu zarwalem nawet niejaka Madzie ale coz bylo minelo ;) niestety wszelkie tance i dyskoteki wieczoren nie podobaly mi sie, po calym dniu wolalem isc spac zamaist sie wydurniac z reszta rowiesnikow :( za to plac zabaw i kregle w mini clubie to staly punkt dnia, ogolnie rozpieszczala mnie Babcia, chodzilismy na snadania i obiady, jadalem sobie w ramach obiadu torta z arbuzem i inne dziwne potrawy, na ktore w domu mam by mi nie pozwolila. popoludniami jezdzilismy na wycieczki i zakupy, w Sousse ogladalismy ruiny i statki pirackie a w Kantanoui port i zoo, wesole mistaeczko oraz mase sklepow. Dostalem nawet koszulke z Tunezja i wiele innych gadzetow. Mama z Tata wybrali sie na karawane, mnie to jakos nie interesowalo :) czas szybko uciekal i wrocilismy do domu, ale stesknilem sie bardzo za moim pzredszkolem i teraz chetnie chodze do moich kolegow :P