Tegoroczny Dzień Dziecka spędziliśmy ... w bagnie :)
seria niefortunnych zdarzeń zaczęła się już na samym początku, wyjazd zapowiadał się udanie, jednak już na autostradowych bramkach zwymiotowałem w samochodzie, co było zaledwie początkiem... niby nic przebrałem się i pojechaliśmy dalej, po drodze zatrzymaliśmy się w Głogówku, pobiegaliśmy po placu zabaw i po dziedzińcu zamku, zjedliśmy i ruszyliśmy na zawody, pogoda nas zachęcała słoneczkiem, w Głuchołazach już tak ładnie nie było, ale bieg był udany, kilka potknięć jak zwykle, ale fajnie się biegało, niestety Tata nie miał tyle szczęścia i rozbił sobie nogę, mało tego kiedy czekaliśmy na pozostałych uczestników już w Pokrzywnej Przemek ścigając się z Tatą na rowerze rozbił nos :/ wydawało się że to już koniec nieszczęść po czym drugi dzień okazał się nie tylko nieudany pod względem pogody, ale zaczął się od przysłowiowego pawia i skończył na pawiu :( trasa drugiego dnia zawodów wykończyła ans wszystkich, tonęliśmy w bagnie, brnęliśmy kilka km w błocie, przechodziliśmy przez rzekę po drzewie, ale przeżyliśmy, bez wątpienia był to ekstremalny dzień dziecka, a wszystko w deszczu gigantycznym niosącym powódź, popołudniu co nieco zwiedziliśmy w gumowcach :D