od rana mialem zly dzien, goraczka, kaszel, chrypa i katarek, to wszystko sprawilo ze nie mialem ochoty na cokolwiek, oczywiscie poza jedzeniem :) caly dzien pzrespalem i pzrelezalem, popoludniu Mama probowala mnie rozbawic ale nie bardzo sie to udawalo (jak na zdjeciu na "niedzwiedziej skorze")
wieczorem bylismy na nauce przedchrzcielnej i przyjechala do nas moja Mama Chrzestna :) troszke lepiej sie poczulem, ale i tak doszlem do siebie dopiero w sobote.
w sobote od rana trwaly wielkeie przygotowania, Mama robila sie na bostwo, zakupy, przygotowywanie ubranka itp.. natomaist wieczorem przyjechal moj Tato Chrzestny i wszyscy razem wybralismy sie na impreze urodzinowa mojego taty :) pomimo obaw Mamy bardzo mi ta impreza spasowala, na tyle ze ja cala pzrespalem, wrocilismy poooozno w nocy, jednak dla mnei to niewielka byla roznica :)