ostatni tydzień spędzilismy w czwórkę na wakacjach, niemniej tegoroczne wakacje upłynęły pod znakiem deszczu, pomimo że pojechaliśmy w na pozór ciepłe i suche miejsce to i tk niemal cały czas padał nam deszcz, zachmurzone niebo to szczyt pięknej pogody :)
mimo wszystko Istria okazała się uroczym i klimatycznym miejscem, dzieki deszczowej pogodzie nie opalilismy się, ale za to pozwiedzalismy bardzo wiele ciekawych miejsc nie tylko w Chorwacji
jako, że byłem przygotowany na basen i morze, pogoda mi w tym nie przeszkodziła i tak się wykapałem w basenie na statku, jak i w morzu, kamienista plaża i wysokie fale nie przeszkodziły mi w dobrej zabawie
do celu jechaliśmy ponad 11 godzin, o dziwo wracaliśmy znacznie krócej :) niestety powrót mielismy w deszczu z nawałnicami i burzą włącznie, w obydwie strony Przemek marudził a ja większość drogi przespałem, był czas na postój i śpiewanie piosenek, jak i podziwianie widoków i tuneli, jednak jazda w foteliku tyle godzin to nic przyjemnego
o ile na temperature w Chorwacji nie mozna było narzekac od samego początku, to na dzień dobry camping powitał nad kroplami niewielkiego deszczu i chłodem od morza
pierwszy dzień na campingu to przede wszystkim rozbijanie namiotu, w którym pomagał głównie Przemek, wieczorny spacer po campingu był udany, jednak poranek był niespodzianka internetowa kiedy okazało się ze wi-fi na campingu nie ma, malo tego okazalo sie także że internetu nie ma w okolicznych miasteczkach
widząc nieciekawą pogode z rana kolejnego dnia wybralismy się zwiedzać najpierw Umag, potem Cittanova, po czym wybralismy się w południe na plaże
plaza nas nieco przerazila iloscia ostrych kamieni i skal, jednak nie ma rzeczy niemożliwych :)
bardzo przydaly sie buty do plywania :))
kolejne dni mijaly podobnie zwiedzanie, market, lody, troche basenu lub plazy :)
z glownych atrakcji zwiedzilismy fiord oraz miastezko Vsar oraz Porec, w niedziele wybralismy sie na miedzynarodowa przejazdzke do Włoch, zjedlismy prawdziwe lody w Muggia oraz pochodzilismy po porcie, potem pojezdzilismy po Słowenii, zahaczylismy o Piram, Portoroz i Isole, a na sam koniec chorwackie Buje
to co nas zaskoczylo i to juz drugi raz to kontrola graniczna, niestety za drugim razem stalismy w korku przed granica jednak sprawdzanie tak wjezdzajacyh jak i wyjezdzajacyh osob jest co najmniej smieszne i zadne :)
na samym campingu rowniez nie brakowalo atrakcji jak chocby nasza riksza, czy statek piracji w basenie:)
ogolnie wyjazd mozna zaliczyc do udanych, aczkolwiek deszcz i chmury bedziemy dlugo pamietac i kojarzyc z Istria
Samorząd bliski rodzinie
10 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz