poniedziałek, 29 czerwca 2009

kolejny weekend za nami

znów pogoda nienajciekawsza ale coz zrobic zyjemy w kiepskim klimacie i tyle...
pada i pada, burza za burza, siedzimy w domu i... mama sprzata non stop cos maluje itd... moze wreszcie skonczy sie nasz remont jzu coraz mneij zostalo ale jeszcze..
w niedziele wyszlo na chwilke sloneczko to pojechalismy na rowerki, ale zasnalem :( generalnie jestem nadal urwisem i brudaskeim podworkowym zafascynowanym moim kotem ktorego mecze na wszystkie sposoby...
od lipca czas na zmiany wiec pozyjemy zobaczymy na razie ciii..

poniedziałek, 22 czerwca 2009

targowy weekend motoryzacyjny




zeszly tydzien mama spedzila na przygotowywaniu targow motoryzacyjnych, w czwartek to wogole mamy nie widzialem bo jak wychodzila to spalem i jak wrocila to tez jzu spalem :/ ale w niedziele mam zabrala mnie na targi, a bylo co ogladac.... fajne te auta szkoda ze takie drogie...

Ala ma kota, mam i ja



rok temu dostalismy kota, ale... po mcu niestety juz go nie bylo, mam nadzieje ze tym razem kot bedzie z nami dluzej, wcale mialo go nie byc ale... w sobote gdy bylem z dziadkiem rodzice pojechali do mamy pracy po samochod a tam czekal zagubiony kot i w ten sposob podjeli szybka i trafna decyzje by przygarnac kotka, a raczej kotke, na razie jets pelne szalenstwo tak sie ciesze z kota, bawie sie z nim a raczej go mecze a jemu sie to podoba !! poki co nie ma imienia, ale myslimy nad Fiona, co wy na to? kotek jest sliczny, zadbany i wychowany :) gdy go zobaczylem oszalalem z radosci, sen nie byl wazny, nic nie bylo wazne poza kotem w niedziele rano buzi dalem kotu zamiast mamie czy tacie i na razie nadal kot wygrywa:)

środa, 17 czerwca 2009

sobota, 13 czerwca 2009

i po wakacjach

Dlugo mnie nei bylo, oj dlugo, najpierw przygotowania do wyjazdu, przeprowadzki ciagle a potem szybko wyjazd no i wczoraj niestety juz powrot :( bylo super w Bulgarii :) przede wszytskim jesli chodzi o pogode, bo najzimnije to bylo w dniu kiedy wyjechalismy czyli jakies 25st :D w zeszly piatek wyruszylismy na wyprawe kolo 8 rano, najpierw z wujkiem Pawlem samochodem, a potem dlugo wyczekalismy sie na lotnisku, gdzie najbardziej spodobal mi sie ruchome schody, potem chwila niepewnosci kiedy nie chciano mnie wpuscic na dowod osobisty hihih a potem tak poszalalem poterminalu ze kiedy juz usiadlem w samolocie to jeszcze zanim wystartowal w powietrze to ja juz spalem :) na koniec lotu sie obudzilem, lae o dziwo bylem grzeczny do samego ladowania, jednak juz przy odbiorze bagazu mi "odbilo" i latalem wszedzie gdzie eni wolno hihi potem autobus i hotel, wydawaloby sie to takie proste i szybkie a okazalo sie ze ciezko mi bylo wytrzymac w upale ubranemu po polsku czyli w dlugich spodniach itp, szalalem do granic wytrzymalosci, z glodu, z braku picia i z dlugiego czasu podrozy... ale o 17tej czasu bulgarskiego bylismy juz w hotelu, i od razu mi sie spodobalo :) poszlismy na plaze w ktorej sie zakochalem, morze moze jest i fajne ale piasek to jest to !!!
nastepne dni to juz tylko plaza, basen, jedzenie, picie x 500% i spanie x 100% plus nocne wedrowki po glosnych dyskotekach i knajpach przy deptaku to moj zywiol, zaliczylem tez disco w hotelu, przedstawienie ktore mi sie bardzo podobalo i wycieczke do starego Nessebaru i to az 2 razy, po drodze jechalismy ciuchcia i bylo bardzo fajnie, a w srode rodzice zabrali mnie na bulgarska wies gdzie czekaly mnie atrakcje w postaci osiolka, kozek, kur i PSA ktory byl najfajniejszy, przycmil nawet disco i pokazy folk i wszystko inne...
generalnie to uwielbialem jesc co widac po tym ze przytylem pol kilo za tydzien :) i kochalem spac, przychodzac z plazy padalem w recznik :)))
najwazniejszym zadaniem na plazy bylo zasypywanie morza, na drugim miejscu to kopanie i zabawa w dziurach, bajorkach na plazy, a na samym koncu kapiel w morzu i skakanie pzrez fale, basen dopiero spodobal mi sie w pzredostatni dzien a wlasciwie spodobalo mi sie tylko plywanie na materacu :)
duzo moznaby pisac, bo wspomnien sporo... i o tym jak uczylem sie robic babki z piasku, jak tanczylem przy scenie itd...
ale wazne ze przylecielismy szczesliwie pomimo ze sekundy pzred ogromna nawalnica deszczu, a teraz zycie toczy sie dalej i mimo ze w Polsce nadal zimno to ja szpanuje opalenizna na murzyna :D