sobota, 13 czerwca 2009

i po wakacjach

Dlugo mnie nei bylo, oj dlugo, najpierw przygotowania do wyjazdu, przeprowadzki ciagle a potem szybko wyjazd no i wczoraj niestety juz powrot :( bylo super w Bulgarii :) przede wszytskim jesli chodzi o pogode, bo najzimnije to bylo w dniu kiedy wyjechalismy czyli jakies 25st :D w zeszly piatek wyruszylismy na wyprawe kolo 8 rano, najpierw z wujkiem Pawlem samochodem, a potem dlugo wyczekalismy sie na lotnisku, gdzie najbardziej spodobal mi sie ruchome schody, potem chwila niepewnosci kiedy nie chciano mnie wpuscic na dowod osobisty hihih a potem tak poszalalem poterminalu ze kiedy juz usiadlem w samolocie to jeszcze zanim wystartowal w powietrze to ja juz spalem :) na koniec lotu sie obudzilem, lae o dziwo bylem grzeczny do samego ladowania, jednak juz przy odbiorze bagazu mi "odbilo" i latalem wszedzie gdzie eni wolno hihi potem autobus i hotel, wydawaloby sie to takie proste i szybkie a okazalo sie ze ciezko mi bylo wytrzymac w upale ubranemu po polsku czyli w dlugich spodniach itp, szalalem do granic wytrzymalosci, z glodu, z braku picia i z dlugiego czasu podrozy... ale o 17tej czasu bulgarskiego bylismy juz w hotelu, i od razu mi sie spodobalo :) poszlismy na plaze w ktorej sie zakochalem, morze moze jest i fajne ale piasek to jest to !!!
nastepne dni to juz tylko plaza, basen, jedzenie, picie x 500% i spanie x 100% plus nocne wedrowki po glosnych dyskotekach i knajpach przy deptaku to moj zywiol, zaliczylem tez disco w hotelu, przedstawienie ktore mi sie bardzo podobalo i wycieczke do starego Nessebaru i to az 2 razy, po drodze jechalismy ciuchcia i bylo bardzo fajnie, a w srode rodzice zabrali mnie na bulgarska wies gdzie czekaly mnie atrakcje w postaci osiolka, kozek, kur i PSA ktory byl najfajniejszy, przycmil nawet disco i pokazy folk i wszystko inne...
generalnie to uwielbialem jesc co widac po tym ze przytylem pol kilo za tydzien :) i kochalem spac, przychodzac z plazy padalem w recznik :)))
najwazniejszym zadaniem na plazy bylo zasypywanie morza, na drugim miejscu to kopanie i zabawa w dziurach, bajorkach na plazy, a na samym koncu kapiel w morzu i skakanie pzrez fale, basen dopiero spodobal mi sie w pzredostatni dzien a wlasciwie spodobalo mi sie tylko plywanie na materacu :)
duzo moznaby pisac, bo wspomnien sporo... i o tym jak uczylem sie robic babki z piasku, jak tanczylem przy scenie itd...
ale wazne ze przylecielismy szczesliwie pomimo ze sekundy pzred ogromna nawalnica deszczu, a teraz zycie toczy sie dalej i mimo ze w Polsce nadal zimno to ja szpanuje opalenizna na murzyna :D

Brak komentarzy: