od tygodnia bardzo intensywnei się cwicze... w siadaniu, klekaniu, wstawaniu a zwlaszcza raczkowaniu, na razie wychodzi mi to kiepsko ale to jzu i tak wielki postep, raczkowac raczkuje jak to w nazwie bo tylko w tyl, siadac siadam z brzuszka i uwielbiam siad podparty :)))
rowniez sie mzono rozgadalem mowie ada, nana, aciadzia itp.. a nawet ata i ta
nasza przeprowadzka trwa nadal, chociaz juz prawie koniec naszego rozlokowania, niestety caly weekend znow spedzilem w domu i bawiac sie w 90% sam, bo mama z tata ciagle cos robia sprzataja itd...
najgorsze jest palenie w piecu, a tak na prawde to tylko dla mamy :P:P
mnie w nowym domu idealnie pasuje dywan :)) zbieram sobie z niego wszystkie smieci ;pp doslownie:) chowam sie pod pranie i szarpie za wszystkie kable, z reszta zrobilem sie maly alpinista psotnik co wszystko sciaga i psuje, najlepiej wychodzi mi jednak targanie gazet na strzepy...
w tym tygodniu zaliczylem kolejne zajecia rehabilitacyjne, i jak na mnie przystalo na jednych bylem wyjatkowo grzeczny za to drugie umililem swym donosnym glosem :))
w srode bylo smiesznie jak mama nie zdazyla do 17tej po mnie do zlobka :)) juz myslalme ze tam zostane na stale ;)
wogole to ten tydzien byl bardzo zwariowany, wszystko dzieje sie blyskawicznie i w nerwach...
za to w sobote bylo Wszystkich Swietych i jak co roku obchod grobow, to byl moj pierwszy w zyciu taki dzien, bardzo mi sie podobalo, zwlaszcza ze tata nosil mnie na rekach :D
no ale sie rozpisalem... chyba juz dosc, chociaz nie wiem kiedy znow bedzie chwilka na pisanie :)