środa, 30 stycznia 2008

wizyta

dzis odwiedzila nas pierwszy raz polozna, przeczyscila mi nosek i od razu lepiej, Mama naskarzyla jej ze nie chce jesc i po jej wyjsciu juz dostalem apetytu ze nie chcialem sie odkleic od cycusia :)

Literatura o Tadeuszku :)

Okazuje się że poza Panem tadeuszem A. Mickiewicza i Tadeuszkiem M. Konopnickiej istnieje jeszcze wiele motywów literackich z Tadeuszkiem na pierwszym planie. Oto co Mama znalazła z literatury dla dzieci:

Stanisław Jachowicz

Tadeuszek

Raz swawolny Taduszek Nawsadzał w flaszeczkę muszek; A nie chcąc ich morzyć głodem, Ponawrzucał chleba z miodem.
Widząc to ojciec przyniósł mu piernika I, nic nie mówiąc, drzwi na klucz zamyka. Zaczął się prosić, płakać Tadeuszek, A ojciec na to: „Nie więź biednych muszek”. Siedział dzień cały. To go nauczyło: Nie czyń drugiemu, co tobie niemiło.


a to jeszcze przsyłowia mądrościoą narodu:

nauczę ja cię śpiewać Tadeusza co znaczy dam ci się we znaki

po św. Tadeuszu trzeba chodzić w kapeluszu (imieniny 28 X)

A tak zasypiają moi mężczyźni :)


Ojciec z synem :)

przymiarka do wózka


poniedziałek, 28 stycznia 2008

a tak wygląda Mama dziś



z takiego wielkiego brzucholka został jedynie mały brzusio, aczkolwiek kilogramow Mama jeszcze nie zrzucila, oczywiscie poza mna, ubyło jej jak na razie jakies 7 kg z 24 jakie przybrała.
zycze mamie by prze ze mnie nie zostala juz na zawsze taka tlusciutka, ale aby szybko wrocila do formy!
z kazdym dniem i godzina, a raczej z kazdym karmieniem mama na szzcescie sie powoli kurczy :D:D:D

W dzień to ja lubie spać a nie jeść !!!



za to w nocy to sobie lubie pobaraszkować i pojeść porządnie, chyba wolę nocne życie...

Jestem wizytówką REALa


Ja z Tatą pzred wyjściem do pracy...

Ja i moi pluszowi przyjaciele :)


Jestem sobie Tadek-niejadek


a tak się Mama meczy żeby mnie nakarmić, za to ja lubie się pobawić i pospać przy cycusiu zamiast jeść :)

Mała miniaturka Tatusia


nic dodac i nic ująć ...

niedziela, 27 stycznia 2008

ja golasek, po kąpieli :)


Nieaktulany Suwaczek

Hihihi Bocian na suwaczku jeszcze leci a ja juz mam tydzień :D:D:D
Tato się mna nie umie nacieszyć, z reszta Mama też jest cała szczęsliwa, miło być największym skarbem świata :D:D:D Podobno jestem miniaturką Taty :p zobaczymy :)

A po nocy przychodzi dzień...





Noc była wielką próba dla Mamy jak i dla mnie :) jak zwykle ja nie płacze bo mi sie nie chce tak samo jak jestem leniwy i nie chce mi sie ssac cycusia a nawet z butelki:)))






jestem takiśliczny :)




Jesteśmy już w domku !!



Hurra!!! Nareszcie dotarliśmy do domciu! wczoraj wieczorkiem dokladnie w tydzien po narodzinach czyli o 18.05 przekroczyłem bramę naszego domcia :) podróż była pasjonująca, tak dużo róznych światełek, zwiedziłem już i aż 6 miast jadąc do domu :) w domciu wszystko mi się podobało, tak byłem zajęty ze nawet o jedzeniu zapomniałem, potem była pierwsza kapiel no i główna atrakcja wieczoru :):) karuzelka ze swiatełkami, jest tak wspaniała ze az zal przy niej zasnac :)
tym autkiem przyjechałem do domku :)


piątek, 25 stycznia 2008

Tak sie lecze na zoltaczke

przez dwa i pol dnia wylegiwalem sie pod lampa ultrafioletu niczym na plazy czy solarium, z poczat5ku bardz nie lubilem okularkow ale potem sie przyzwyczailem :) na szczescie wyblaklem z zoltego i moge wracac do domku :)

czwartek, 24 stycznia 2008

środa, 23 stycznia 2008

sobie spie...

wspomnienia ze szpitala:
z chwili na chwile mama uczyla sie co zrobic zeby bylo mi dobrze a to jak mnie karmic, a to znow jak mnie pzrewinac, w koncu pospalismy i poprzytulalismy sie razem, a wieczorkiem byla kapiel i tak mi sie dobzre po niej spalo :)
niestety juz od pierwszego dnia wiadomo bylo ze jestem niejadkiem, mam nie umiala sobie ze mna dac rady z nakarmieniem bo wcale mi ten cycus mamy nie smakowal, wiec postanowila rzetelnie mnie karmic swoim mleczkiem ale z butelki i tak juz zostalo co 3 godzinki dostawalem porcje mleczka :D
kolejny dzien przyniosl smutne wiadomosci nie dosc ze schudlem to jeszcze na dodatekokazalo sie ze mam zoltaczke :/ i trafie pod lampe, mamie bylo tak bardzo przykro, dopiero co sie poprzytulalismy a juz trzeba bylo kolejnej rozlaki, tym razem przynajmniej mam widziala mnie caly czas gdyz wylegiwalem sie na przeciw lozka mamy :> wtedy to przylgnelo do mnie pzrezwisko "kurczaczek", za kazdym razem jak mam mnie wyciagala z akwarium mowila do mnie kurczaczku :>
kolejny dzien pod lampa i brak efektow-mam wpadla w depresje, zrobila sie tak placzliwa, ze jej kropelki lez wpadaly do mojego mleczka, ale zawziela sie w sobie i pokonala placzki :):):) i nastepnego dnia bylo juz lepiej, ja zdrowialem i nawet zaczalem przybierac na wadze :) a w sobote dokladnie w tydzien po narodzinach pani dokto pozwolila nam wrocic do domku, alez to byla cudna wiadomosc!!!

wtorek, 22 stycznia 2008

To znowu ja

kilka wspomnień z dnia porodu Mamy:
od srody wieczora mama lezala juz w szpitalu, lekarze obiecali mamie ze urodze sie w terminie jezeli bedzie caly czas lezec i brac lekarstwa, mame to bardzo zmartwilo ze tak dlugo musi lezec, bylo jej w szpitalu tak bardzo zle, strasznie tesknila za domkiem a zwlaszcza za tata, i tak pzrez trzy dni, az w nocy z piatku na sobote odszedl mamie czop, ktory zabezpieczal mnie pzred bakteriami i srodowiskiem zewnetrznym, wtedy to amma poczula ze to jzu niedlugo sie zobaczymy, jednak nastepnego dnia rano zaden lekarz mamie nie uwierzyl i nadal kazal lezec pod kroplowka, tego dnia mam byla bardzo smutna bo tato mial przyjechac dopiero popoludniu, a czula sie slabo i nawet nie umiala sobie zrobic snadanka, lezala glodna z bolacym brzuszkiem i duzo spala, czula sie jakos inaczej, ale nie miala juz nawet sily sie wyplakac, a tak bardzo chciala do domku :) az nagle ok. godz. 16tej odeszly ammie wody plodowe i zaczely sie skurcze, wtedy to amme zabrano na porodowke i tam bylo juz blyskawiczne tempo dzialania, pchalem sie szybciutko na swiat a mam ledwo zywa krzyczala i blagala o litosc z tak wielkiego bolu, jak na zlosc tata nie zdazyl jeszcze przyjechac, a pzreciez mial nam pomagac, ale w koncu sie zjawil i wystarczylo ze troszke mame pomasowal i to mi pomoglo sie wydostac, mamie ciezko bylo urodzic moja glowke a raczej glowe :) ale potem to juz bylo latwiutko, zanim pzrecieto pepowine lezalem juz u ammy na brzuszku caly czerwono-fioletowy :) gdy juz mnie zabrano od ammy pokazano mnie tacie i zabrano na oddzial wczesniakow, gdyz urodzilem sie w 35 tyg ciazy, po drodze spotkalem na korytarzu dziadka dzielnie trzymajacego kciuki i pilnujacego rzeczy od rodzicow :) tymczasem moja mamusia kochana musiala jescze troszke pocierpiec z urodzeniem lozyska i szyciem :/ gdy juz bylo po wszystkim mama poodpoczywala i porozmawiala z tata i dziadkiem, a nastepnie pzrewieziono mame na sale z nowordkami :D wtedy to mogla juz poinformowac caly swiat o moim urodzeniu :) cala noc jeszcze bardzo slabo sie czula ale na drugi dzien juz smaodzielnie wstala i tak z godziny na godzine bylo juz coraz lepiej, ok. 8 rano przyszla mama do mnie razem z tata, porobili mi troszke zdjec, pozachwycali sie mna no i zesmy sie przywitali na dobre :)

niedziela, 20 stycznia 2008

Ja z mamą

dla mojego dobra i spokoju Mamy pan doktor zadecydowal bym sobie zaraz po porodzie polezal w inkubatorku jakis czas, okazalo sie ze po 12 godzinach nic mi nie jest i moge lezec sobie juz w lozeczku, jednak caly czas nie obok mamy :( pomimo ze Mama mnie odwiedzala , mowila do mnie, glaskala i dotykała, przynosila zawsze odrobinke ciezko zdobytego jedzonka dla mnie, to mimo tego bylem tam taki samotny :( na szczescie nie dlugo bo juz w poniedzilek do poludnia pzrewieziono mnie do mamy:)

a ten pasek u góry chyba jest troszke nieaktualny ;)

TO JA, juz sie urodziłem

poniedziałek, 14 stycznia 2008

Tyle się działo..


Dawno nic tu nie było pisane, ale cóż samopoczucie niezbyt dobre sprawia, iz ochota do pisania odchodzi.. podsumowując to tak w sobotę była śliczna wiosenna pogoda i wybraliśmy się na jazdę próbną do szpitala :D i do nowego miejsca pracy Taty, wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że wykończyło to Mamę :/ w niedzielę Mama zrobiła sobie pracowity dzień na siedząco-leżąco, kochana Mama uszyła mi zasłonki do pokoiku UWAGA-ręcznie, mam istne rękodzieło na oknie :D no a dziś razem z Tatą wykończyliśmy mój pokoik, ukoronowaniem wszelkich wysiłków było założenie baldachimku nad moje królewskie łoże :D:D:D z resztą sami zobaczcie :D

środa, 9 stycznia 2008

po wczorajszej wizycie..

Niestety Mamie nie pomachałem, a raczej Mama tego nie wiedziała, bo jestem już na tyle duży, że można mnie oglądać tylko częściowo, jak zwykle pan doktor zaglądał tam gdzie nie powinien, ale cóż nie amm się zcego wstydzić, przynajmniej Mama z Tatą mają kolejny raz potwierdzone, że będę Tadeuszkiem a nie Zosią :D poza tym to ważę już 3 kg i jestem o 3 tyg większy niz powienienem, zacząłem się na tyle dozmagać juz wyjścia na świat, że i Mama i pan doktor się troszkę pzrerazili, ale teraz podobno juz mogę się rodzić bezpiecznie i w związku lada dzień może zachce mi się Was powitać :) co prawda Mama ma leżeć i oszczędzać siły, no i dbać żebym jak najdłużej był w brzuszku, ale pzrecież i tak będzie tak jak ja chcę :P

tak wygląda dziś moja Mama



jestem już bardzo duży, a brzuch Mamy jest ogromny, z resztą sami zobaczcie :D

wtorek, 8 stycznia 2008

Dziś mamy spotkanie :)

Dawno nic nie pisaliśmy, ale byliśmy tak zajęci życiem codziennym, że nie było na to czasu, zakupy, porządki, praca itd... a w niedzielę nawet Rodzice poszli sobie na kolacje we dwoje, trochę czułem się zazdrosny więc odpowiednio walnąłem tam gdzie tzreba w brzuszku :D
ale nie o tym miało być... dzis mamy wielkie spotkanie i to już chyba ostatnie pzred tym właściwym :) Mama idzie do lekazra i na usg :):):) może jej pomacham na ekranie, nie tylko pzrez skórę. Ostatnio Mama narzeka ciągle że wystaje mi noga po jej żebrem, a mnie jest właśnie tak wygodnie i już, niech sobie gada :P
Lubię jak się Tata ze mną bawi i wkurza Mamę :P ale zawsze mogę sobie wtedy pokopać i się posiłować z Tatą, i tak on zawsze pierwszy kapituluje :)

czwartek, 3 stycznia 2008

Mam już swoją farmę :)



Dziś dotarł mój dywan - farma do mojego pokoiku, a lada dzień zawisną też specjalnie dla mnie zamówione firaneczki w kaczuszki:) powoli zaczyna być juz wszystko gotowe, ja też się juz przygotowuję do wyjścia hihihi


Pracujemy

Wczoraj, dziś i jutro Mama zabiera mnie do pracy :/ nie jest mi tam dobrze, ale... hałas i tempo życia Scanii to już nie dla nas :( a szkoda Mama tak bardzo lubi tam pracować. Niestety Mama cały czas narzeka na mnie wrrr niedobra, ale wierzę w nia, że da radę !!! ja sobie fikam i juz, a co się będę oszzcędzał, ale w nocy chyba pzresadzam bo tata tez zacżął się skarzyć że czuje moje uderzenia :/





ps. a to wspomnienia milszych chwil witania Nowego roczku 2008 i żegnania starego 2007 :) w gronie znajomych razem z moja niewiele starszą koleżanką Nelką :)